W dzień Bożego Ciała na terenie naszej gminy doszło do tragedii. Pięcioosobowa rodzina z Wiślinki w pożarze straciła cały dobytek – nowy, bo raptem sześcioletni dom oraz salon fryzjerski, stanowiący główne źródło utrzymania Państwa Joanny i Marka Markowskich oraz trójki ich dzieci.

Czwartek, 4 czerwca, godz. 7. Jest Boże Ciało, dzień wolny od pracy, więc można dłużej pospać. W najbliższych planach rodziny jest procesja i towarzyszenie córce w sypaniu kwiatków. Potem obiad, może spacer… Tymczasem panią Joannę budzą dziwne trzaski dochodzące z garażu. Początkowo myśli, że to mąż wstał wcześniej i hałasuje drzwiami. W sypialni czuć jednak dym.
Ratowali co się da
– Przybiegłam do garażu. Było w nim dużo dymu. Wołałam męża, jednak nikt mi nie odpowiadał. Dopiero po chwili przypomniałam sobie, że był umówiony do mechanika. Wróciłam do domu i kazałam biec starszej córce do sąsiadów. Młodsza była akurat u swojego dziadka. Syn również nocował poza domem – relacjonuje pani Joanna, która wezwała na pomoc najbliższych sąsiadów. Zanim przyjechała straż pożarna, Markowscy oraz ich sąsiedzi przez okna wchodzili do płonącego domu i ratowali co się da.

Budowali go własnoręcznie
Stoimy wśród zgliszczy domu. Kobieta pokazuje, gdzie mieścił się garaż, gdzie sypialnia, gdzie kuchnia… Dom był nowy, dopiero sześcioletni. – Budowaliśmy go własnoręcznie. Sama go „zaprojektowałam”. Był taki, jaki sobie wymarzyliśmy – wspomina pani Joanna.
Markowscy zakończyli właśnie remont pokoju półtorarocznej córki. Dziecko nie zdążyło jednak zobaczyć nowych mebli. Rodzina nabyła też nowy, duży telewizor. Nim również się nie nacieszyła. – Pozostały nam tylko raty do spłacenia – dodaje smutno pani Joanna.

Nie zostali sami
– Nie wiedziałam, że mam tak wspaniałych sąsiadów. Tylko dzięki ich wsparciu w postaci dachu nad głową oraz słów otuchy nie załamaliśmy się po tym co nas spotkało – przyznaje pani Markowska.
– Tragedia, jaka dotknęła mieszkańców Wiślinki, może spotkać każdego z nas. Najważniejsze w takich chwilach jest to, byśmy nie zostali w nieszczęściu sami – mówi wójt Magdalena Kołodziejczak, która jeszcze w dzień Bożego Ciała przyjechała na miejsce zdarzenia i zapewniła pomoc ze strony Gminy Pruszcz Gdański. – Po raz kolejny pokazaliśmy jak wspaniałymi ludźmi jesteśmy, jakimi solidarnymi sąsiadami. Nasz pierwszy apel o pomoc rodzinie spotkał się z natychmiastowym odzewem. Jednak akcja pomocy tak naprawdę dopiero się zaczyna. Musimy pomóc odbudować dom.

Potrzeba pomoc
Rodzina potrzebuje materiałów budowlanych i mebli, a także sprzętu, który pozwoliłby na możliwie jak najszybsze uruchomienie salonu – miejsca pracy pani Joanny. Zakład fryzjerski jest głównym źródłem utrzymania rodziny. Firma pana Marka odnotowuje bowiem ostatnio straty.
W przypadku wsparcia rzeczowego, prosimy o kontakt z p. Dorotą Gieradą z Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej (tel. 058 691-15-01), a finansowego – o wpłaty na specjalne subkonto utworzone przez Urząd Gminy Pruszcz Gdański: Bank Spółdzielczy w Pruszczu Gdańskim: 83 8335 0003 0116 5885 2000 0005, z dopiskiem „pożar w Wiślince”.
[…] porzarze pisaliśmy TUTAJ W celu ułatwienia przekazywania pomocy uruchomiona została […]